
Im dłużej czytam różne poradniki, tym bardziej dochodzę do dwóch wniosków:
- wystarczy przeczytać Napoleona Hilla (chyba wszyscy autorzy „motywacyjni” do niego nawiązują)
- nie ma jednej recepty – stąd chyba zalew „literatury” na ten temat (łącznie z moją stroną). Człowiek znajduje coś, co sprawdziło się w jego przypadku i wiara, że jest to w miarę uniwersalne powoduje przymus natychmiastowego podzielenia się odkryciem z bliźnimi.
Kapitalny był taki rysunek satyryczny z hasłem – nikt nie czyta, wszyscy piszą.