
Tak jak zlew – zmywarkę również się czyści. Wiem, że są środki do czyszczenia zmywarki ale one nie rozpuszczą wszystkiego, a wzywanie pana z serwisu, żeby wyciągnął pestkę cytryny z ramienia spryskującego jest ekonomicznie dwuznaczne.
Czyszczę więc filtr na dnie zmywarki, grzebię ostrożnie bo lubi tam zamieszkać kawałek szkiełka, demontuję ramiona (górne z reguły się odkręca, dolne jest na wcisk – trzeba mocno pociągnąć żeby wyjąć) i opłukuję pod bieżącą wodą patrząc czy otworki są drożne (można sobie pomóc wykałaczką).
Oczywiście nie robię tego kiedy włączy mi się perfekcyjna pani domu (nie włącza się). Do działania zmusza mnie brak efektów zmywania (przynajmniej tych zamierzonych) – biały osad, środek czyszczący, który nie do końca opuścił pojemniczek, woda stojąca na dnie zmywarki.

Najłatwiej jest utrzymać porządek w domu, w którym nikt nie przebywa, ale ponieważ szanse na zamieszkanie w nim są niewielkie, trzeba sobie radzić w inny sposób. Powoli dojrzewam do zaakceptowania absurdalnej opinii mojej rodziny – że to ja jestem źródłem największego bałaganu. W sumie to całkiem logiczne – najwięcej gotuję = gary do mycia + odpadki organiczne, przeprowadzam najwięcej zabiegów pielęgnacyjno – kosmetycznych i mam najwięcej ubrań i dodatków (tak, jestem jedyną kobietą w domu).
Stosuję dwa działania korekcyjne:
sprzątam mimochodem. Idę do kuchni po herbatę = zanoszę tam wszystkie naczynia, które znajdę po drodze.
[Czytaj więcej...]
Ulegam w kuchni poparzeniom tak często, że zastanawiam się nad noszeniem stroju strażaka. Obowiązkowo muszę przedramieniem dotknąć piekarnika nagrzanego do 300 stopni albo palcem sprawdzić czy olej jest dość gorący. Dlatego na parapecie trzymam pod ręką aloes (wydaje mi się że to aloe perfoliata). Bezpośrednio na oparzone miejsce przykładam miąższ wyjęty z liścia i zabezpieczam plastrem (jest z tym trochę zabawy, bo glut ucieka). Ulga w bólu i pieczeniu jest natychmiastowa a rana goi się błyskawicznie.
Podobnie na oparzenia słoneczne – najlepiej działa żel z aloesem. W aptece teraz trudno kupić, ale jest na allegro.

Nie ma sprawiedliwości, komary gryzą głównie mnie. Ale gdyby nie to, nie zastanawiałabym się nad tym jak złagodzić swędzenie, a tak to może moje przemyślenia się komuś przydadzą. Ostatnio byłam szczególnie zdesperowana, bo komar ugryzł mnie w podeszwę stopy. Posmarowałam się papką z sody oczyszczonej i wody, dodatkowo przykleiłam plaster żeby się nie starło. Efekt był niemal natychmiastowy.
[Czytaj więcej...]
Kiedy mój syn pierwszy raz wsadził masło do mikrofalówki, byłam naprawdę wściekła. Posprzątanie tej mazi zabrało mi sporo czasu. Ale po głębszym namyśle stwierdziłam że to świetny pomysł, bo nie lubię czekać (a już na pewno nie jak jestem głodna) i nie lubię rozsmarowywać twardego masła.
Kostkę 300 gr (np. osełkowe) wkładam na 40 sekund do mikrofalówki, moc 450. Pierwsze próby mogą się zakończyć niespodziankami, ale nie należy się zrażać.

Nie polecam środków do czyszczenia piekarnika, nawet tych drogich z marketów budowlanych, są po prostu nieskuteczne. W przypadku mocnego zabrudzenia wysypuję kilogram soli na dno piekarnika i włączam grzanie dół na 180 st. Powinny odprysnąć zabrudzenia, które zbieram. Jeżeli dalej coś zostało, to na dno zimnego tym razem piekarnika wykładam pastę z sody oczyszczonej wymieszanej z wodą i zostawiam na noc. Powinno zejść prawie wszystko za pierwszym razem. Sodę oczyszczoną stosuję też do przypalonych garnków.
[Czytaj więcej...]